Pierwszy w Warszawie sklep na wagę

Pierwszy w Warszawie sklep na wagę

Już od wejścia uderza intensywny zapach przypraw, ziaren, orzechów, różnych rodzajów mąk czy suszonych owoców. Dokładnie taki, jak na targowiskach w krajach Bliskiego Wschodu. Tyle tylko, że przy ul. Pokornej 2 jest jasno, czysto i przejrzyście. Działa tu pierwszy w Warszawie sklep bez opakowań. Nazywa się „Nagie z natury”.

– Wszystkie nasze produkty trzymamy w opakowaniach od producenta. Mąki, ziarna, orzechy w wielkich, płóciennych workach. Naturalne oleje w ogromnych dzbanach – mówi Marek, Hiszpan z Barcelony, który sklep przy Pokornej prowadzi razem ze swoją rodaczką, Carlą. Osiem lat temu przyjechał do Polski na wymianę studencką Erasmus, zakochał się w Warszawie i postanowił wrócić, by założyć tu biznes. Nad Wisłę przyjechał na stałe cztery lata temu.

Zamiast łapać za plastikowe opakowanie w sklepie możemy poczuć zapach, dotknąć i zobaczyć produkt niemalże w jego naturalnej formie. – Wierzymy, że żywność powinna być zaprezentowana w sposób najbardziej zbliżony do tego, jaki oferuje nam natura. Dlatego nasze produkty są, jak mówimy, nagie – podkreśla Marek.

Wybraną mąkę, ziarna, płatki czy orzechy nabieramy do papierowych torebek: dokładnie tyle, ile potrzebujemy. Tak samo jest z przyprawami (od chili przez kardamon po szafran) czy suszonymi owocami. Oleje czy mleczka z wielkich dzbanów nalewamy do szklanych butelek. Możemy przynieść ją ze sobą lub kupić na miejscu (4 zł). – Na koniec liczymy, ile produkt waży, odejmujemy wagę opakowania i wyliczamy cenę. Nasze produkty są droższe niż konwencjonalne, bo mają certyfikaty świadczące o ich organiczności. Ale w porównaniu z innymi sklepami eko nasze ceny wypadają korzystnie. Nie płacimy pośrednikom za plastikowe torebki i projekt etykiety, kupujemy prosto od producentów – mówi Marek. Podaje przykładową cenę: za kilogram białek mąki z Francji zapłacimy 7 zł.

Na kilkunastu metrach kwadratowych, które zajmuje sklep, mieszczą się produkty niemal z całego świata: Włoch, Tajlandii, Pakistanu, Hiszpanii, Meksyku, Sri Lanki czy Filipin. – Mamy u siebie prawie wszystko, choć sklep nie jest duży. Sprzedajemy jajka i miód, ale poza tym większość produktów jest wegańska. Mamy nawet czekoladę bez mleka – dodaje Marek.

W sklepie można też skorzystać z listy zakupów: zaznaczyć, co i w jakiej ilości potrzebujemy, zostawić listę rano przed pójściem do pracy i odebrać gotowe zakupy wieczorem. – Chcemy przywrócić dawną tradycję zakupu produktów na wagę: 5 gramów ulubionej przyprawy czy 5 kilogramów ryżu dla całej rodziny. Takie doświadczenie jest bardziej wiarygodne i przyczynia się do używania mniejszej ilości opakowań z tworzyw sztucznych – podkreśla Marek.

Grzybu

Komentarze